Maja Oleksy: „Byłam zawiedziona, ale się nie załamałam.”

Kilka tygodni po Pucharach Europy w Rzymie, Maja zdecydowała się zamienić z nami kilka słów o tym co się stało w półfinale, ale też o planach na przyszłość.

Fot. Archiwum Maja Oleksy

Po pierwsze gratuluję Mistrzostwa Polski w prowadzeniu. Ale też na baldach radzisz sobie świetnie. Co bardziej Tobie „siedzi” – lina czy baldy?

Maja Oleksy: Dzięki bardzo! Zdecydowanie lina.

W Rzymie były Twoje drugie seniorskie Puchary. Jak się czujesz jako zawodniczka w „nowej” grupie wiekowej?

MO: Na zawodach seniorskich jest zdecydowanie bardziej siłowo niż technicznie w porównaniu do juniorskich. Wydaje mi się jednak, że przeskok nie był aż tak duży, ponieważ większość juniorek, z którymi konkurowałam przez lata, również startuje na takich Pucharach Europy.

Mimo 0 pkt w półfinale, to jednak był półfinał. Jak oceniasz swój występ – co poszło dobrze, a co byś chciała poprawić?

MO: W dniu półfinałów ogólnie nie czułam się najlepiej, ale te bouldery na pewno nie były dla mnie niemożliwe do zrobienia. Myślę, że muszę więcej popracować nad siłą i obręczą barkową. Na drugim boulderze miałam duże szanse, zwłaszcza że był to slab, ale pierwszy wyskok mnie pokonał. Zaczęłam się denerwować i frustrować, przez co nie mogłam w pełni skupić się na zadaniu — czyli „przyklejeniu się” do ściany.
Ogólnie byłam bardzo zawiedziona swoim występem w półfinale, ale się nie załamałam, bo wiadomo, że to dopiero moje drugie zawody seniorskie i mam jeszcze czas. Na pewno była to dla mnie kolejna lekcja, z której wyciągnęłam wnioski wspólnie z trenerką.

Czy coś Cię zaskoczyło podczas tych zawodów – może styl boulderów, atmosfera, tempo rywalizacji?

MO: Generalnie formuła zawodów wyglądała tak samo jak na juniorskich, więc organizacyjnie nic mnie nie zaskoczyło. Jedynie jeden z eliminacyjnych boulderów był dla mnie niespodzianką — mianowicie klinowanie pięści na śliskich paczkach. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim na zawodach i przez te cztery minuty musiałam się nauczyć, jak to zrobić.

Jak wygląda Twój trening na co dzień?

MO: Myślę, że w moim przypadku nie mam takiego codziennego, stałego treningu, ponieważ dużo jeżdżę po różnych ściankach. Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

Czy masz mentora lub zawodnika, który Cię inspiruje? Kogo podziwiasz na międzynarodowej scenie wspinaczkowej?

MO: Uwielbiam Brooke Raboutou i Oriane Bertone — myślę, że od nich czerpię trochę inspiracji. Podoba mi się styl ich wspinania — techniczny, zawsze znajdują ciekawą i nietypową drogę do rozwiązania problemu.
A jeśli chodzi o kogoś, kogo podziwiam, to jest to mój tata — Tomasz Oleksy. Myślę, że nic więcej nie muszę dodawać. Na co dzień bardzo mi pomaga w treningu i daje cenne wskazówki.

Jakie są Twoje cele na najbliższe miesiące?

MO: Na pewno najważniejszym celem są Mistrzostwa Świata Juniorów w Helsinkach pod koniec lipca, na które zakwalifikowałam się właśnie dostając się do półfinału w Rzymie.
Jeśli chodzi o bliższe cele, to będą to moje pierwsze juniorskie zawody w tym roku: Puchar Europy w Grazu, a tydzień później Mistrzostwa Europy w boulderingu we Włoszech. Tydzień po powrocie z Curno odbędzie się Puchar Polski Seniorów w Łodzi, który rozpocznie dla mnie sezon linowy. W Łodzi odbędą się też kwalifikacje do pierwszego Pucharu Europy Seniorów w prowadzeniu, również we Włoszech.
Zaraz po tych zawodach jedziemy do Innsbrucka, gdzie wystartuję w moim pierwszym Pucharze Świata Seniorów.

Dzięki za rozmowę!

MO: Ja również bardzo dziękuję za rozmowę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *